Jak ja mogłam tego nie przewidzieć i nie sprawdzić ! Moje marzenie, żeby zobaczyć rozgwieżdżone niebo nad Atacamą spełzło na niczym, bo co głowie się nie mieści była akurat pełnia ! Marzyłam o tym aby koniecznie porównać to piękne południowe niebo z Krzyżem Południa do naszego nieba z Gwiazdą Polarną, które widziałam nad Bieszczadami wiele lat temu. No cóż, wyjazd do poprawki ! Gwiazd nie było, więc pojechałam na obserwację księżyca i kraterów na nim – też pięknie ! Sama Atakama naprawdę spektakularna, jeżeli ktoś lubi takie klimaty to zachęcam wcale nie jest tak gorąco jak się wydaje, jest bardzo przyjemny klimacik , miasteczko San Perdo de Atacama może trochę drogie, więc trzeba mieć na uwadze, że może Was być stać tylko na pokój wieloosobowy ale cóż w końcu Chile. Jest mnogość wyboru: można sobie wziąć wycieczkę do obserwatorium astrologicznego i oglądać gwiazdy albo jak ja księżyc, można wypożyczyć rower i pojechać na pobliskie punkty widokowe, można w końcu pojechać na wycieczkę w dalsze rejony i zobaczyć spektakularny zachód słońca. Warto tam trochę posiedzieć i pobyć, nam to bardzo pasowała , bo po 1,5 miesiącu w zimnie byliśmy odrobiny ciepła.
Do powrotu do Polski zostało nam dwa tygodnie, więc uznaliśmy, że kilka dni wypoczynku nad oceanem po trzymiesięcznej tułaczce jest nam niezbędne. Wybraliśmy Pichilemu gdzie akurat odbywał się festiwal folkowy ! Kolejna niespodzianka to czarny piasek na plaży, co zazwyczaj dyskryminuje tego rodzaju miejscówki ale uwierzcie mi – do wszystkiego da się przyzwyczaić a nawet polubić ! Udało nam się znaleźć mały pokoik i codziennie robiliśmy owoce morza i popijając przepysznym chilijskim winkiem kontemplując zachody słońca.
Ostatnie dni i dwie stolice Santiago de Chile i Buenos Aires. Pokazaliśmy Martinowi najlepsze miejscówki i zgodnie z naszych hasłem „ steki i malbeki” używaliśmy, życia kąpiąc się basenach na dachu.
Więcej fotek i filmików znajdziecie na Google w albumie