Skip to main content

SONY DSC

Wczoraj wieczorem lapalismy przez godzine stopa, bo skutecznie udalo sie nam zabladzic w Kota. Za to dzisiaj juz nam poszlo lepiej, bo od rana lapiemy na „stopa” Kancioka (Seba mowi zebym nie zapomniala dodac, ze mamy wypas wersje 900 a nie 650). Wyobraźcie sobie, że właśnie taką wypożyczyliśmy sobie furę. Takie zajebiste Tico wiozło nas do Parku Kota Kinabalu i jechało aż 35 na godz pod górke. Pierwsze godziny były bardzo pasjonujące, bo Gluś zamiast zmieniać biegi to otwierała swoje drzwi, jednocześnie skręcając kierownicą w okoliczne rowy. Rajd był przedni ! Ja się nie podjęłam prowadzenia ale na szczęście Sebek postanowił nam wszystkim uratować życie i zmienił Krzyśka. Poniżej Sebek sprawdza głębokość rowów melioracyjnych !

l