Przejażdżka pociągiem z Kantonu do Pekinu obfitowała w wiele wrażeń. Niektórzy od tej pory nie piją dżinu z tonikiem a inni nadal czują w nozdrzach zapach „gotowanek”. Na szczęście szczęśliwie dotarliśmy do Pekinu ale dojazd do hotelu już nie był taką łatwą sprawą mimo, że Maciek miał zapisaną jego nazwę i adres po chińsku. Cóż się okazało – mieszkamy co prawda w zabytkowym hotelu ludu pracującego prowincji …. ale za to w samym środku hutongów, gdzie żaden szanujący się taksówkarz bał się jechać. Co wieczór powtarzał się ten sam schemat. Niestety tych hutongów już nie ma, zostały wyburzone przed olimpiadą w 2008 roku. Myślę, że Pekin się zmienił nie do odratowania. W ciągu tych paru dni zwiedziliśmy dość dobrze okolicę a nawet głosowaliśmy w Polskiej ambasadzie w wyborach prezydenckich.
Oczywiście kilka razy dziennie przechodziliśmy przez Plac Niebiańskiego Spokoju a ludzie tam żyli jak zwykle.