To było wczoraj. Dzisiaj już było lepiej, tylko ja z kolei miałam napady senności i zasypiałam w każdym środku lokomocji. Na szczęście dzisiaj udało nam się zobaczyć i Zamek Białej Czapli w Hijmei i Złoty Pawilon i ogród Zen w Kioto. A potem to już tylko jedzenie i spanie. A propos jedzenia: jeszcze do tej pory nie udało nam się zjeść sushi, a tak sobie obiecywaliśmy. Normalnie, wszędzie albo kolejki do baru albo ramen (zupa), która nie zawsze jest zjadliwa. Podobno co kucharz, to inny ramen. To tak jak u nas z żurem, chociaż tu soba to raczej rosół z makaronem ryżowym, porem i rybą. No i chyba zgłodniałam a jest już 1,45. Właśnie przebudził się Krzysiek i powiedział, że mi więcej nie pozwoli na popołudniowe drzemki, bo mu się tłukę po nocach. Za to on wstaje codziennie o 7, i mówi, że już jest wyspany. Może powinniśmy brać pokój z jednym łóżkiem skoro śpimy na zmiany? Spróbujemy od jutra.
Teraz dobranoc.
Sajonara
Anka i chrapiący Krzysiek