Skip to main content

W każdym mieście zawsze wchodzimy na targ, żeby Borek mógł się trochę poinhalować świeżym zapachem suszonej rybki i żebyśmy my mogli pooglądać różne badziewia, którymi handlują lokalni sprzedawcy. Tym razem oczywiście były i marchewki i zielenina i owoce i maski i suszone rybki i pamiątki w wielu odsłonach ale było coś jeszcze – była biała broń. Chłopcy oszaleli i kupili sobie po kilka sztuczek. Potem spotkaliśmy na targu Meksykanina (niewąsatego ) a Witek postanowił się oddać w ręce miejscowej Pani golibrody. Jak przypomniał sobie jak jak się goli brzytwą sprawdzał nóż na swoim Jędrku.