I ja tu chciałem jako ariergarda (znaczy nasza piątka) tj Grażynka,Krówka,Szymon,Pykóś i ja zakomunikować że jako ostatni(aha jest jeszcze Robert – ale on nie wiadomo czy wróci…) wróciliśmy szczęśliwie z niewieloma jedynie objawami różnych chorób.
Za to ja jako jedyny chyba szczęśliwy że nie muszę znosić gorączki Bangkoku (raczej starałem się nie opuszczać klimatyzowanego pokoiku hotelowego)z radością powitałem rześkość która ogarnęła moje jeszcze roznegliżowane nieco ciało na lotnisku w Pyrzowicach.
No i jeszcze taki po powrotowy wniosek coby jakby sie zebrała jakaś grupa wolontariuszy która by obrobiła te dziesiątki GB fotek które zakotwiczyły w moim kompku i poddała je wnikliwej cenzurze…
No i na koniec chciałem wszystkim uczestnikom(czkom)podziękować za wspólne miłe chwile w takich miejscach… natomiast szczególne podziękowania i wyrazy podziwu składam na dłonie Ani która potrafiła harmonijnie zapanować nad szczególnie zdyscyplinowaną grupą i każdemu potrafiła wyjaśnić czego dany osobnik chce najbardziej 😉
Pozdrawiam Krzysiek