Skip to main content
Już z czerwoną torbą w ręce! Już zaczynam szukać straganu? sklepu? piekarni? Oczami, uszami, nosem. Czujesz ten zapach? – pyta Ania. Ale cuuudny zapach, wychodzimy na uliczkę, obok nas przeciskają się kilkuletnie dziewczynki w długich sukienkach z tacami pełnymi ciastek przykrytych ściereczkami, biegną gdzieś uliczką….idziemy za nimi, a zapach się niesie.. SŁODKI, CIEPŁY, KRUCHY, ORZECHOWY.. O! Kolejka, przy ścianie, ciasno, stoją kobiety, niewielka szyba wystawowa a za nią kilka tac i obezwładniający zapach …p-i-e-k-a-r-n-i-a.. Każdy oddaje i odbiera swoje ciastka z wypieku, stoimy i my. Namawiamy się, które kupimy, każdych po trochę większość prywatnych sprzedawca nie chce odsprzedać ale słysząc to stojąca koło nas Pani odbiera swoje tace, zagaduje po angielsku i częstuje nas.. możecie mi wierzyć to było COŚ.. przepysznego, ciepłego, pachnącego, COŚ przez duże C na Takie chwilę bajkowego dnia.