Wiedzieliśmy, że nie damy rady biegać w tym upale po Rangun, więc wsiedliśmy w okrężną linię i pojechaliśmy przed siebie. Najpierw sprawdziliśmy rozkład jazdy (niebieska tablica), potem Borek sprawdził czy nie jest poszukiwany, potem Makar poszedł do kasy a jakby został nieodpowiednio obsłużony to by mógł sobie oficjalnie ponarzekać (zielona tablica). Na końcu wsiedliśmy i pojechaliśmy – trzymając w ręku kamyk zielony … z tym, że w tyle wszystko zostawało baaaardzo wolno.