Tomuś nawet z tego mrozu nie zapomniał ortografii. Jeszcze 5 godzin wcześniej smażyliśmy się w piekącym słońcu Bagan a tu niespodzianka – zimno, głodno i do domu daleko… Nie zabezpieczyliśmy sobie jedzenia i jak dojechaliśmy na miejsce to mieliśmy do wyboru piwo
albo naleśniki, po których Grażynka się tak pochorowała, że na drugi dzień wyruszyła na trekking na skuterze – farciara !