Skip to main content

No na szczęście nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
To poranek na tarasie u Tomka P. Matylda jeszcze z mamą we Faterlandzie:(.
Powoli odzyskuje poczucie rzeczywistości, a to co się TU dzieje poddaje pod wątpliwość senes mojego powrotu. Tomek i Radio od rana zdają mi relacje z groteskowej rzeczywistości RP. Cenka opada. Nasze wojsko ma maszerować 120 kroków na minutę na Placu Czerwonym. No i kryzys…kryzys wartości.
Dzięki WSZYSTKIM za masę wspólnie spędzonych cudownych chwil. Chociaż może to być dla niektórych trudne, to życzę Wam, aby czas do następnego wyjazdu nie upływał pod znakiem zaciskania pięści i zębów, bolesnego odliczania chwili po chwili, bani po bani.. O ile nic się nie zmieni, do zobaczenia za 2 tygodnie w górach.

4 komentarze