Miejscowe piękności zagoniły nas do pracy przy noszeniu owoców. Oczywiście tak by było gdybyśmy dali radę nosić na głowie te ogromne misy z owocami. Codziennie jedliśmy pięknie pocięte lub obrane owoce od jednej z pięciu Pań, które zawsze dzieliły się sprawiedliwie zyskami.
Takie cacko znaleźliśmy w hotelu obok i Krzysiek zastanawiał się jak się nim przejechać.
A ta papuga mieszkała w szafce z książkami na recepcji i była bardzo pogodna.
Obok niej mieszkało też sporo fajnych mrówek – ja zwykle zarobionych !