O czym tu pisać ! O Nazca i MachuPicchu już wszystko napisano ale da się ich ominąć. Musimy się przyznać , że Nazca zrobiliśmy na bogato : zafundowałam chłopakom bilety i polecieliśmy samolocikiem aby zobaczyć te osławione rysunki. Za to do MachuPicchu postanowiliśmy pójść na piechotę. Zastartowaliśmy z Santa Teresa i po 10 km ścieżką przez tory kolejowe doszliśmy do wioski, która wtedy się jeszcze nazwała Aquas Caliente a teraz się już nazywa ma MachuPicchu Pueblo. Na drugi dzień o 7 rano mieliśmy wystartować piechotą pod samą bramę ale Krzysiek niestety dzień wcześniej w autobusie zjadł nieświeżą bułkę i miał koszmarną biegunkę. Pojechaliśmy zatem autobusem pod wejście do MachuPicchu, żeby zaatakować Wayana Picchu, na które mieliśmy specjalnie wykupione bilety. Niestety myśmy z Krzyśkiem się wycofali z powodu jego osłabienia a Martin poszedł do góry zrobił nam cudowny film, na którym widać ….. mleko. Niestety nie zobaczył z góry samego MachuPicchu ale zawsze jest okazja, na to żeby wrócić !
Więcej fotek i filmików znajdziecie na Google w albumie