Granica w Ipiales między Kolumbią a Ekwadorem w tym czasie była oblegana przez uciekinierów z Wenezueli. 2019 rok to dla nich najgorsza zima i my razem z tymi uciekinierami staliśmy w jednej kolejce do odprawy paszportowej. Zapowiadało się , że będziemy tak z nimi stać przez kolejne 2 – 3 dni, bo tak to mniej więcej na to wyglądało. W końcu po prostu zaczęliśmy krzyczeć i z innymi dwudziestokilkoma osobami na siłę zaatakowaliśmy jedno okienko i przeszliśmy po prostu jak biali turyści. Dojechaliśmy do Otavalo w Ekwadorze, to jest miejscowość, która słynie z targu rękodzieła, niestety targ był taki troszeczkę zamknięty i zobaczyliśmy tylko jakieś niedobitki osób targujących. Pogoda nie za bardzo sprzyjała nasz naszemu pobytowi i zdecydowaliśmy, że pojedziemy od razu dalej i w następnym dniu dotarliśmy do Quito, stolicy Ekwadoru. Muszę przyznać, że zrobiło na mnie duże wrażenie: stara zabytkowa pohiszpańska architektura, kościoły ociekające złotem, blask z każdej strony, niewiarygodne godne bogactwo i splendor, który pozostał po kolonizatorach – SZOK! Nas najbardziej jednak ciekawiło miejsce, które się nazywa Środkiem Świata – pojechaliśmy tam na cały dzień i okazało się, że na gdybym mieszkała na półkuli południowej to byłabym pół kilograma lżejsza niż w Polsce. To bardzo pocieszająca informacja ! Robiliśmy tam różne doświadczenia i to z jajkiem też 😊
Więcej fotek znajdziecie na Google w albumie